Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Pośród ksiąg Starego Testamentu znajduje się niezwykły poemat, który od wieków fascynuje zarówno teologów, jak i miłośników literatury. Mowa o Pieśni nad pieśniami – utworze, który łączy w sobie namiętną miłość, liryczną poezję i głęboką duchową symbolikę. Jak rozumieć ten wyjątkowy tekst i co mówi on o relacji człowieka z Bogiem?
Pieśń nad pieśniami to jedna z ksiąg biblijnych zaliczanych do tzw. literatury mądrościowej Starego Testamentu. Tradycyjnie przypisywana jest królowi Salomonowi, który według Biblii był nie tylko potężnym władcą, ale i niezwykle mądrym oraz utalentowanym poetą.
Już sam tytuł „Pieśń nad pieśniami” (hebr. „Szír haszirím”) wskazuje na wyjątkowość tego tekstu. Forma ta w języku hebrajskim służy do wyrażenia stopnia najwyższego – podobnie jak „Król królów” oznacza najwyższego króla. To „najwspanialsza z pieśni”, arcydzieło poetyckie mówiące o miłości:
Pieśń nad pieśniami składa się z ośmiu rozdziałów i nie posiada wyraźnej fabuły. Czytelnik odnajduje w niej raczej zestaw obrazów, dialogów i monologów przeplatających się scen – niczym w teatrze cieni lub w snach, w których granica między tym, co rzeczywiste, a symbolicznym, bywa rozmyta.
W tekście występują głównie dwie postacie: oblubienica i jej ukochany. To ich wzajemna tęsknota, podziw i pragnienie spotkania tworzą serce poematu.
Miłość w tej księdze nie jest dodatkiem ani tłem – ona jest jej treścią i główną siłą napędową. Ale nie jest to miłość abstrakcyjna – wręcz przeciwnie – to uczucie wyrażane językiem ciała, zmysłów i autentycznej tęsknoty.
Oblubienica mówi o ukochanym:
„Miły mój jest śnieżnobiały i rumiany, znakomitszy niż dziesięć tysięcy” (5,10).
Język tekstu jest nasycony metaforami zaczerpniętymi z natury, fauny i flory Bliskiego Wschodu. Oczy porównywane są do gołębic, włosy do stada kóz, a policzki do rozkwitłych ogrodów. Wszystkie te metafory mówią o pięknie ciała i jego harmonii z duszą.
Oblubienica szuka oblubieńca na ulicach miasta, pyta strażników, wędruje w ciemności. To nie tylko opis fizycznej wyprawy, ale również obraz duchowego poszukiwania Boga lub głębokiej relacji, która wymaga trudu i cierpliwości.
W Pieśni nad pieśniami znajduje się niezwykły fragment:
„Nie budźcie miłości, dopóki sama nie zechce” (2,7).
To jedno z wielu zdań pokazujących, że miłość – w sensie ludzkim i duchowym – ma swój czas. Do niej należy dojrzewać, nie można jej przyspieszać ani wymuszać.
Od wczesnych wieków chrześcijaństwa tekst ten czytano nie tylko dosłownie, ale przede wszystkim alegorycznie, jako obraz relacji Boga z ludem lub Chrystusa z Kościołem.
W tradycji żydowskiej Pieśń nad pieśniami była rozumiana jako uroczysta pieśń miłości Boga do swojego narodu – Izraela, który doświadczał wzlotów i upadków, niewierności i powrotów. W tym kontekście każda scena nabierała wymiaru duchowego – pocałunki, zapachy czy ogrody miały symbolizować Bożą obecność, błogosławieństwo, dar Prawa i przymierza.
Ojcowie Kościoła czytali Pieśń nad pieśniami przede wszystkim jako mistyczny dialog Chrystusa z Jego ukochaną – Kościołem. Św. Grzegorz z Nysy, św. Bernard z Clairvaux i wielu innych komentatorów inspirowało się tym tekstem, widząc w nim głęboki duchowy zapis drogi wiary, tęsknoty duszy za Bogiem oraz zjednoczenia w miłości, które dojrzewa przez doświadczenie i łaskę.
W duchowości mistycznej popularna była też interpretacja osobista: oblubienicą jest dusza człowieka, oblubieńcem – sam Bóg. Ich spotkanie to moment zjednoczenia duszy ze Stwórcą, w pełni miłości. Tak czytał ten tekst m.in. św. Jan od Krzyża, dla którego Pieśń była inspiracją do własnych, mistycznych wierszy.
Ze względu na swoją zmysłowość i brak odniesień do Prawa czy Proroków, Pieśń nad pieśniami długo budziła pytania o swoje miejsce w Biblii. Przecież nie mówi wprost ani o Bogu, ani o grzechu, ani o zbawieniu.
A jednak jej głęboko mistyczny potencjał sprawił, że została zachowana jako święty tekst – i to zarówno w kanonie hebrajskim, jak i chrześcijańskim.
Dla wielu osób pierwsza lektura Pieśni może być zagadkowa – poetycki język, nieoczywista narracja i mnogość obrazów mogą onieśmielać. Oto kilka podpowiedzi, czy jak czytać tę księgę głębiej:
Nie szukaj tu linearnych wątków czy prostego przesłania moralnego. Pieśń nad pieśniami to poezja – trzeba ją smakować, zatrzymać się nad metaforą, odczytać rytm, poczuć emocje.
Z jednej strony – uznaj piękno i zmysłowość opisu miłości między dwojgiem ludzi. Z drugiej – pytaj siebie: co ten fragment mówi o mojej relacji z Bogiem? Czy jest we mnie pragnienie spotkania, piękna, bliskości?
Pomocne mogą być komentarze duchowe, zarówno współczesne, jak i starożytne – wielu świętych i teologów zostawiło swoje refleksje nad tą księgą.
Pieśń nadaje się znakomicie jako lektura medytacyjna. Możesz wziąć jeden fragment – kilka linijek – i uczynić z niego modlitwę, rozważanie na dzień.
Wielu obrazów użytych w Pieśni odnajdziemy także w Nowym Testamencie: w Apokalipsie, gdzie oblubienica to nowa Jerozolima; w listach św. Pawła, gdzie Kościół nazwany jest oblubienicą Chrystusa.
Największą siłą Pieśni nad pieśniami jest odważna wizja miłości jako drogi duchowej. Ukazanie relacji z Bogiem nie jako serii nakazów i zakazów, lecz jako pragnienia, intymności i tęsknoty. To miłość, która łączy ciało i ducha, czas i wieczność, zmysły i sacrum.
Ten poemat przypomina, że wiara nie musi być sucha i intelektualna, ale może być namiętna jak miłość młodzieńca do oblubienicy. Może być pełna emocji, piękna i radości.
Od wieków Pieśń jest inspiracją dla modlitwy osobistej i wspólnotowej. Wielu mistyków, zakonników, poetów i wierzących odczytywało w niej swoje najgłębsze doświadczenia Boga. Dlatego warto korzystać z niej:
W niej każdy może znaleźć własne słowa, by powiedzieć Bogu: „Woń twoich olejków przeszła moje serce… Ukochany mój, do ciebie biegnę…”.
Pieśń nad pieśniami przypomina nam, że Biblia to nie tylko mowa przepisów czy historii, ale również literatura piękna pełna symboli, obrazu i emocji. To przestrzeń spotkania z Tym, który pragnie być kochany i który sam pierwszy pokochał.
Nie trzeba być znawcą poezji ani doktorem teologii, by rozsmakować się w tym tekście. Wystarczy serce otwarte na tajemnicę. Bo tam, gdzie kończy się chłodna logika, zaczyna się pieśń – Pieśń nad pieśniami.